RUMUNIA TRIP: SYBIN, VALEA VIILOR, BIARTAN & WIDEO
SYBIN - PONOĆ NAJPIĘKNIEJSZE MIASTO RUMUNII.
Tego dnia rozpoczęliśmy zwiedzanie od urokliwego miasta Sybin. Słyszałam, że to jedno z piękniejszych miast Rumunii. Nasz hotel był blisko starówki, więc krótki spacerek i znaleźliśmy się w sercu miasta. Dotarliśmy do głównego placu Piata Mare, gdzie wznosiła się wieża ratuszowa. Oznaczało to dla mnie i taty kolejną wspinaczkę ale dla widoków jestem w stanie się czasem poświęcić. I było warto jak widać mam nadzieję na zdjęciach i wideo Stare Miasto z góry wyglądało przepięknie. Początki Sybina sięgają XII wieku. Kiedy przybyła tu fala niemieckiej kolonizacji została utworzona osada Villa Hermani. Później, bo już w XIII wieku, miasto silnie fortyfikowano ze względu na zagrożenie ze strony Mongołów. Starówka podzielona jest na dwie części: Górne Miasto – powstało w okresie kolonizacji saskiej w latach 1191-1224, wokół istniejącej tutaj romańskiej bazyliki, oraz Dolne Miasto – rozciągające się wzdłuż szlaku komunikacyjnego (dzisiejszych ulic 9 Mai i Faurului). Od razu z wieży ratuszowej zdecydowaliśmy się ruszyć w stronę Dolnego Miasta czyli Piata Mica.
CHARAKTERYSTYCZNE OKIENKA W DACHU, CZYLI "OCZY MIASTA" |
Oglądając kamienice zauważyłam, że dachy mają charakterystyczne okna które przypominają oczy. Doczytałam, że mają nazwę „oczy miasta” W tej części możemy zobaczyć Dom Rzeźników w którym mieści się galeria sztuki (budynek sukiennic nr.22), czy Muzeum Historii Farmacji (kamienica nr 26) lub Muzeum Etnograficzne (nr.11) Przeszliśmy również przez słynny Most Kłamców, który ma swoją legendę mówiącą, że jeśli przejdzie po nim kłamca to most się zawali. Pocieszające jest to że mamy tyle prawdomównych ludzi na świecie skoro most się świetne dalej trzyma a dodam, że to pierwsza żeliwna konstrukcja Transylwanii z 1859 roku. Aby przejść do Dolnego Miasta mijamy Wieżę Schodów oraz Pasaż Schodów- najbardziej malownicze miejsce sybińskiej starówki.
TUTAJ STOJĘ NA SŁYNNYCH SCHODKACH KÓRE PROWADZĄ DO DOLNEGO MIASTA |
TO TEN WIDOK NA KOSCIÓŁ EWANGELICKI |
Obeszliśmy najciekawsze miejsca i wróciliśmy do Górnego Miasta na główny plac.Piata Mare od którego zaczęliśmy pełnił na przestrzeni wieków wiele funkcji; były tu targowiska, miejskie egzekucje, czy areny defilad wojskowych. W zachodniej części od razu wyróżnia się Pałac Brukenthal zbudowany przez gubernatora Siedmiogrodu Samuela Brukenthala w latach 1777-87. Mieści się tutaj zebrana przez gubernatora kolekcja sztuki. Warto też zajść do kościoła jezuitów są tu piękne dekoracje.
Przysiadłam sobie na chwilę odpoczynku popatrzeć na rynek w
całej okazałości zdominowany przez gołębie. Próbowałam nakręcić kilka ujęć i
ruszyliśmy w drogę powrotną zobaczyć jeszcze miejskie mury i planty. Minęliśmy trzy
baszty połączone ze sobą długim murem. Można było na nie wejść przejść się górą.
To był etap końcowy spaceru po tym pięknym Starym Mieście….
Opuściliśmy Sybin i wyruszyliśmy trasą nr. 14 w stronę Sighisoary
gdzie był nasz kolejny nocleg. Po drodze wyszukałam kilka miejsc, które
chciałam zobaczyć. Pierwsze miejsce znajdowało się ok. 50 km od Sybina. Mała,
niepozorna wioska Valea Viilor skrywa zabytkowy Kościół Warowny wpisany na
Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Kościoły Warowne w Siedmiogrodzie były wznoszone głownie przez Sasów Siedmiogrodzkich w okresie od XIII do XVI wieku i pełniły funkcję obronne. Rejon był narażony
na wiele niebezpieczeństw. Najpierw ze strony
Mongołów, później władców
Mołdawii i Wołoszczyzny aż po Imperium Osmańskie. Właśnie dlatego budowano
fortyfikacje, które miały zapewnić schronienie mieszkańcom. Najłatwiej było
umocnić warownymi murami kościoły.
Zjechaliśmy z głównej drogi w bok aż dojechaliśmy do
wspomnianej wioski gdzie wznosił się kościół. Tutaj czas płynął jak za dawnych
lat. Było cicho i spokojnie a większość budynków znajdowała się przy ulicy.
Zamek był zamknięty, nikogo nie było a na tylnych drzwiach był podany numer
telefonu. Poszłam do sąsiadującego budynku który pełnił tu funkcję chyba
jakiegoś urzędu. Weszłam do środka szukając kogoś kto zna choć trochę angielski
i mi powie ja można się dostać na teren kościoła. Trzy panie zajęte były
rozmową, ale postanowiłam im delikatnie przerwać. Jedna z nich powiedziała, że
zaraz zawoła jakiegoś chłopaka, który ponoć zna angielski. Nastolatek zjawił się za chwilę i wszyscy starali się mi pomóc co mnie bardzo pozytywnie
zaskoczyło. Okazało się, że jeśli się chce zobaczyć kościół trzeba zadzwonić
pod ten numer wtedy może ktoś przyjedzie wpuścić. Zadzwonili w moim imieniu i
po 10 minutach na rowerze przyjechała starsza i bardzo miła Pani. Weszliśmy
wszyscy razem, był tam mały pokój z ichniejszą wystawą ludową. Pani trochę
gorzej władała angielskim, praktycznie w ogóle, znała niemiecki. Ja
niemieckiego ni w ząb, tata to rosyjski zna, mama coś próbowała i wyszła
totalna językowa mieszanka połączona z językiem gestów.
STARAŁAM SIĘ I WALCZYŁAM DO KOŃCA O WIEŻĘ NAWET BOSO |
Pokazała nam ekspozycje, zdjęcia w albumie i oprowadziła nas
po obiekcie. Kiedy zapytałam o jakieś lokalne potrawy to mówiła o placku z
serem, który załatwiła dla nas do spróbowania z lokalnego sklepiku. Serio,
uprzejmość ludzi w tym kraju i chęć pomocy jeszcze nie raz mnie zadziwi. Była
tu kolejna wieża więc z tatą ruszyliśmy na górę i tu musze przyznać się, że nie
dotarłam na szczyt. Dałam z siebie wszystko, zdjęłam w połowie drogi buty i
porzuciłam nawet i telefon, żeby mieć
dwie ręce wolne ale konstrukcja była dość wymagająca a moja długa sukienka
utrudniała mi sprawę. Nie chciałam też poranić sobie stóp o stare belki.
Poddałam się, tata wszedł. Na terenie warowni rosło nawet drzewo dzikiej
jabłoni z którego poczęstowaliśmy się jabłkami. Naprawdę wyjątkowe
miejsce.
Przeszliśmy kawałek dalej gdzie znajdował się wcześniej wspomniany lokalny sklepik, który uwaga miał jakieś swoje godziny urzędowania ale też działał na telefon. Ekspedientka zamiast siedzieć cały dzień w sklepie przychodzi wtedy jak ktoś coś potrzebuje. W końcu to mała wieś, wszyscy się znają i zapewne zakupy robią rano a tacy turyści jak my nie wpadają tu za często. To z powodu placka dla nas otworzyła sklep a my z ciekawości kupiliśmy tu kilka rzeczy. Serio czas tutaj płynie inaczej.
BIERTAN - NIESAMOWITA TWIERDZA WAROWNA
BIERTAN WPISANE NA LISTĘ UNESCO |
Wracając do naszego Biertan....
Piewsze wzmianki o wsi pochodzą z 1283 roku, o kościele wspomniano w dokumentach w 1402 roku. Wchodzimy na teren grodu kościelnego kiedy słoneczko jest już dość nisko więc wszystko wokół wygląda wyjątkowo pięknie w delikatnych i ciepłych promieniach słońca. Jako fanka wszelakich drzwi nie mogę nie wspomnieć o kunsztownych portalach wejściowych. Tutaj prawdziwy majstersztyk to uruchamiający jednocześnie 15 rygli zamek. Oryginalne są również drzwi zakrystii. Wow. To tak na marginesie dla takich fanów jak ja. atawierdza miała dobudowywane umocnienia w latach 1468-1523 aby chronić kościół jak i jego mieszkańców. Rozbudowa miała zapewnić ochronę i dzięki temu była to największa fortyfikacja kościelna Siedmiogrodu, nigdy nie zdobyta.
Ani jeden budynek nie uległ tu zmianie dlatego Twierdza jak i
cała wieś znalazła się pod patronatem
UNESCO. Przepiękne i wyjątkowe miejsce. Praktycznie nie było tu turystów.
Spotkaliśmy jedną parę z polski. Może jeszcze ze dwie osoby zwiedzały prócz
nas. Dzięki temu mamy wrażenie że nie zwiedzamy przepełnionego turystami obiektu zabytkowego a cofamy się w
czasie do miejsca, które daje nam możliwość obcowania z prawdziwą, niezmienioną
historią.
Zapraszam na WIDEO, a w kolejnym wpisie następny punkt na
naszej trasie. Zaczniemy od Sighisoary…
Buziaki,
JO