Spring Walk with Lucy - wiosenna stylizacja na spacer z psem

Spring Walk with Lucy - wiosenna stylizacja na spacer z psem

Pies, najwierniejszy i oddany przyjaciel człowieka...
Ostatnio było mi smutno. Chyba kłoda smutku zwaliła mi się pod nogi. Kto czytał ostatni wpis ten wie o czym mowa. Sama czytałam go kilka razy, żeby mieć siłę zmagać się z wieloma rzeczami. Ponieważ  staram się słuchać własnych rad, postanowiłam znaleźć sposób na tą kłodę, żeby trochę się uśmiechnąć. Z pomocą przyszła mi Lucy....

Lucy to kundelek, którego znam od szczeniaczka. Ma już dziesięć lat a ja nie wierzę jak ten czas zleciał. Nie należy do mnie, ale jest mi bardzo bliska i jesteśmy zżyte ze sobą. Przeżyłyśmy nie jedno razem. Dalej ma entuzjazm i siłę jakby dopiero co przyszła na świat. Niedawno mało jej nie straciliśmy, bo zaatakowały ją kleszcze a lekarz dawał jej 30% na przeżycie. Ja jednak wierzyłam, że jest silna i da radę i nie przyjmowałam do wiadomości takich lekarskich statystyk. Już raz się wygrzebała jak miała  5 lat i teraz też jej się to udało. Jedno muszę przyznać. Kundelki to najsilniejsze psy na świecie.

Kiedy do niej przyjeżdżam zawsze biegnie uśmiechnięta i od razu pakuje mi się do samochodu gotowa do drogi. Istny fan samochodowych wycieczek. Nie mogłam przynieść jej rozczarowania, więc pojechałyśmy sobie na krótką przejażdżkę znaleźć  fajne miejsce na spacer. Ruch i świeże powietrze to mój sposób na gorsze samopoczucie. No i przede wszystkim towarzystwo czworonoga, który nawet jak mi źle i bliżej mi do płaczu niż śmiechu, to potrafi mnie rozśmieszyć. Bieganie z Lucy i zabawa dobrze mi zrobiła. Zdecydowanie wróciłam w trochę lepszym nastroju, gotowa zmagać się dalej z tym pokręconym życiem.

Sama nie mam zwierzaka, choć bardzo bym chciała. O wiele przyjemniej jest wrócić do domu wiedząc, że ktoś na Ciebie czeka i jest zawsze w dobrym humorze. Wiem jednak, że to duża odpowiedzialność a jak się mieszka samemu i często jest się cały dzień poza domem to zwierzak bidny siedzi sam. Najgorsze jednak jest wtedy, gdy nasz czworonożny przyjaciel choruje a my nie wiele czasem możemy zrobić. Przeżyłam to już dwa razy z pieskami, które mieliśmy z rodzicami, że teraz się tego boję. Człowiek tak łatwo się przyzwyczaja a potem będzie trzeba się pożegnać i tak. Najgorsze jak zbyt szybko i z powodu choroby....

Czas pokaże, czy w moim domu zagości jakiś zwierzak.....


"Świat byłby lepszym miejscem, gdyby każdy miał możliwość kochania tak bezwarunkowo jak pies." - MK Clinton


Fashionable outfit:
Bluza i spódnica: Lisa Mayo 
Lisa Mayo outfit post, spring inspiration, skirt, bluza rustic biała
Ostatnio było mi smutno......

Nawet bardzo.......


Ten kochamy kundelek zawsze poprawi mi nastrój i sprawi, że się uśmiechnę
Lucy, jak wyglądam?
Ślicznie jak zawsze, chodź się bawić....
Zaraz, jeszcze popozuję......;-)

Szybciej, ile mam na Ciebie czekać???

Chcę się bawić...... :-)

Pobiegaj ze mną.....
Ja chcę biegać. Goń mnie....
O, nie. Nie chcę na ręce.....
Zmęczyłam się, Pańcia wracamy.....
Dobrze sobie tak posiedzieć :-) Pańcia a co tam jest???



Welcome Spring - jak radzić sobie z przeciwnościami losu.....

Welcome Spring - jak radzić sobie z przeciwnościami losu.....

Co zrobić jak kolejna kłoda leży przed nami? Usiąść, pomyśleć co z nią zrobić,w końcu to tylko kolejna przeszkoda na drodze, którą trzeba obejść, przejść, przeskoczyć i podążyć dalej za tym czego pragniemy
Kwiecień to mój ulubiony miesiąc. Pod warunkiem, że jest oczywiście ciepły i słoneczny. No i mamy jeszcze przed sobą  prawie pół roku słońca, długiego dnia i wakacji. Perspektywa przyjemna aczkolwiek jest w tym gdzieś ziarenko smutku, który skrzętnie się ukrywa. Kiedyś właśnie w piękną pogodę zaliczałam swoje największe doły i spadki nastroju. Tak jak by były one stałym cyklem w kalendarzu. Czerwiec - Jo ma doła, Lipiec - Jo beczy, Sierpień - Jo przechodzi bunt na cały świat. I tak co roku, aż  rozsypałam się na drobne. Proces zbierania się i składania na nowo był najtrudniejszym okresem jaki musiałam przejść. Najtrudniejszym etapem mojej drogi. Widmo końca świata nie było tak przerażające jak nicość i niemoc w którą wpadłam. Myślałam, że nic już mnie w życiu nie czeka i nie dam rady się podnieść. Mało tego, ile razy można upadać i podnosić się na nowo? Czy jest jakiś limit? Nie ma. Zawsze  zastanawiamy się dlaczego nas to spotyka. Czemu los zsyła nam kłody pod nogi? Czy robimy coś nie tak? Co my mamy z tymi kłodami zrobić? Nie ma idealnej i jednej recepty na przeciwności losu, niepowodzenia czy rozczarowania jakie nas spotykają. Jest jednak kilka rzeczy, które możemy zrobić aby mimo tego ruszyć dalej w swoją wędrówkę

Number 1

Pierwsza reakcja: dlaczego ta durna kłoda tu jest? Słowo dlaczego jest nieuniknione i odpowiedź na nią wszyscy znamy: "Nie wiadomo" Potem następuję w zależności od osoby; płacz, histeria, tupanie nogami, bluzgi w każdym kierunku i obmyślanie planu czy jest jakiś dźwig który odwali robotę za nas i nam ją sprzed nóg usunie. My wolimy przecież nałożyć koc na głowę i czekać aż może kłoda sama zniknie?

Number 2

Jak zaliczyłaś/zaliczyłeś Number 1 przejdź od razu do Number 3 ;-D

Number 3

Akceptacja: Niestety ona już tu leży i ciskanie się na cały świat i wycie bez końca do księżyca nie zmieni tego faktu. Trzeba go zaakceptować i zrobić najtrudniejszą rzecz: Podjąć decyzję. Czy mimo wszystko idę dalej i walczę o siebie, czy zatracam się i pogrążam na dnie bo kłoda mnie zwaliła.

Number 4

Brawo, wybrałeś/ wybrałaś iść dalej i jesteś już w punkcie 4-tym! Hurraa, ale co z tego? Co dalej? W którym kierunku iść? W sumie nie czujesz zbytniego entuzjazmu ani sensu. Po głowie chodzą myśli, że nawet jak ruszysz to zawalą się kolejne kłody. Jaką mam gwarancje, że tym razem gdzieś dojdę? Nie ma takiej gwarancji bo w życiu nie jest nic pewne i nic nie jest dane nam czy odebrane na zawsze. Ryzyko jest wpisane w życie i nigdy nie wiemy czy nam się coś uda czy nie. Ale najważniejsze to takie ryzyko podejmować ze świadomością: "Jak  wyjdzie super, jak nie wyjdzie to przynajmniej sprawdziłem na własnej skórze, że to nie ta droga  i może ta kłoda była potrzebna żeby zawrócić i skręcić w drugą stronę. Nawet jeśli była to największa i najtrudniejsza kłoda jaką musieliśmy pokonać.

Number 5

Przeszedłeś najważniejsze kroki początku swojej wędrówki. Jeśli pogodzisz się i zaakceptujesz fakt,że na wiele rzeczy w naszym życiu nie mamy wpływu, że nasze decyzje i potknięcia nigdy nie są celowe i wydarzają się, bo na ty polega życie, to znaczy że jesteś w pełni świadomy, że mimo kłód warto wyruszyć do przodu niż stać w miejscu z negatywnymi myślami, które nie zaprowadzą nas do niczego. Będzie ciężko, smutno, szczególnie jak kolana będą poobijane i dopadnie zwątpienie,  ale będzie też radośnie, spokojnie, bo nasze emocje to tylko chwilowe i przejściowe stany. A w życiową wędrówkę zawsze musimy pamiętać żeby zabrać bandaż, plaster i solidną porcję wiary i nadziei.....

Number 6

Nie zapominaj o wsparciu życzliwych Ci ludzi. Czasami najtrudniejsze w całej tej wędrówce jest poczucie że jesteśmy w tym sami; że  nikt nie doda nam otuchy czy nie powie: Dasz radę wierzę w Ciebie. I nie chodzi tu o to, że ktoś ma nas poprowadzić przez życie za rękę i przejść z nami jak parasol ochronny  drogę, która jest na tym etapie do przejścia  tylko i wyłącznie przez nas. Jednak poczucie samotności w wędrówce i pokonywaniu kłód bez wsparcia jest czasem o wiele trudniejsze niż wspinanie się na swoje własne  największe szczyty czy kłody. Dzielenie się tym co nas boli, smuci, przeraża jest tak samo ważne jak sam proces pójścia do przodu. Bez tego często nie zajdziemy daleko, a nawet możemy gdzieś utknąć na długi postój. Oczyszczajmy wnętrze i dzielmy się tym z zaufaną osobą a będziemy silniejsi by iść dalej bo druga osoba często spojrzy na nasz problem z innej perspektywy i rzuci nowy na niego pogląd.

Number 7

Jestem z Ciebie dumna, stoisz mimo lęku na swoim kolejnym starcie. Ja ci teraz powiem: Ready, Steady........ Go......! Nie obracaj się za Siebie. 

Trzymam kciuki :-)

Jo

P.S dzisiejszy wpis dedykuję najbliższym Przyjaciołom i Tym, którzy tak jak ja napotykają kłody i mimo wszystkiego starają się walczyć i  iść dalej......

Dress: H&M



Kiedy podążamy jakąś ścieżką nigdy nie wiemy gdzie nas ona doprowadzi i kogo bądź co spotkamy na drodze. Chcemy wierzyć, że bez przeszkód dojdziemy do celu, ale życie jest nieprzewidywalne i nieraz jeszcze nas zaskoczy.

Na razie przerwa na kwiatuszki.....:-)

No dobra, zanim wyruszymy trzeba się upewnić, że dobrze wyglądamy :-D
Przystanek na zadumę. "Panie Boże, czemu na świecie jest tyle cierpienia i smutku? No i kłód zalegających na życiowych drogach......???


Warto zatrzymać się i cieszyć z tak drobnych rzeczy jak kwitnące pączki. Prawdziwy cud natury.
Taka mała rzecz a cieszy..... Nie można się cały czas smucić.

No dobra, to już jest solidna kłoda. Tego się nie spodziewałam. Postoje, oswoję się z nią, zaakceptuje, że jest i obmyślę plan czy się na nią wdrapywać, obejść a może zawrócić i skręcić w inną alejkę? I oto jest dylemat.....

Już myślałam, że ich w tym roku nie zobaczę bo zdążyły przekwitnąć zanim ruszyłam tylek do parku a tu niespodzianka. Ostani przebiśnieg czekał na mnie.
Kolor żółty kojarzy mi się ze słońcem, ciepłem i radością. Może w końcu się jej doczekam......
W życiu nie ważne jest ile kłód przyjdzie nam przejść czy obejść, ile razy będziemy musieli się wspinać pod górę i obijemy sobie tyłek bo zaliczymy w naszej życiowej wędrówce mnóstwo upadków i błędów. Najważniejsze jest, aby iść do przodu nawet jak boli, bo zawsze jest nadzieja że dojdziemy do bezpiecznej przystani. Jeśli zaczniemy się cofać lub będziemy stać w miejscu dopadnie nas wtedy tylko i wyłącznie smutek i niemoc, a przecież każdy człowiek w głębi duszy dąży do tego by być szczęśliwym.



Bye bye Winter

Bye bye Winter

Fotki: Kajetan K

Każdy już chyba odlicza dni do wiosny i czeka aż będzie ciepło. W  sumie ciężko powiedzieć aby była prawdziwa zima bo śniegu w tym roku w Warszawie było jak na lekarstwo. Nie udało mi się nawet zrobić zimowych zdjęć z białym puchem na drzewach. Pogodowy pech, choć jeszcze nic nie wiadomo...  Pamiętam jak kilka miesięcy temu żegnałam lato swoim pokracznym "tańcem" na polanie. W tym roku po raz pierwszy przyszła pora na pożegnanie zimy i przywoływanie wiosny. Pogoda postanowiła trochę nas rozpieścić więc i ja postanowiłam poszukać trochę oznak nadchodzącej wiosny. Moja iście przedwiosenna stylizacja idelanie wtopiła się w krajobraz. Patrząc na zdjęcia można by pomyśleć, że to przywitanie jesieni ale zapewniam zdjęcia były robione w niedzielę :-)

Niczego spektakularnego nie znalazłam, żadnych kwiatków czy przedwczesnych pąków na gałązkach. Czego się w sumie spodziewałaś Jo w środku lutego??:-D  Jednak odnalazłam coś innego czego nie widać na wideo. Ptaki. Śpiewały głośno ciesząc się chyba tak bardzo jak ja, że nie ma mrozu. Można je usłyszeć w tle utworu bo specjalnie nie wyciszyłam ich radosnego śpiewania. Fakt, że mogłam sobie pobiegać bez kurtki i potańczyć na kolejnej polanie sprawił mi wiele radości. Opanowałam też niezwykle trudną sztukę biegania w szpilkach po trawie i dołach co do rozsądnych rzeczy jednak nie należy, szczególnie jak się tańczy i pokazy taneczne za pasem. Cóż, słabość do obcasów zwyciężyła.  
Pamiętam jak byłam małą dziewczynką i grzebałam w szafie babci. Miała tam taką spódnicę  z falbaną w różowe i czarne maziaje, którą uwielbiałam.  Wciągałam ją jak tylko mama nie patrzyła, trzymałam małymi rączkami w pasie i kręciłam się w kółko. Kochałam tzw. spódnice "kręcące" Najlepiej było jak zostawałam sama z dziadkiem a rodzice wychodzili do znajomych. Dziadek pozwalał wnuczce na wszystko, wiec zakładałam co chciałam i wyjmowałam co chciałam. Mama podejrzewam łapała się za głowę jak wracała i widziała ubrania  porozrzucane i mnie śpiącą w ich ciuchach. Chyba słabość z dzieciństwa została mi do teraz bo dalej lubię spódnice "kręcące" i jak mam okazję i nikt nie patrzy to się trochę pokręcę. Ta sprawiła się idealnie i  przeszła test.

Ale wracając do sedna...Jeszcze nie dawno było lato, jesień, a tu już kolejna wiosna przed nami. Zmiany pór roku przypominają nam też jak szybko czas leci.  Z jednej strony się cieszymy z drugiej zdajemy sobie sprawę jak nam życie przelatuje. Dlatego warto jest czasami cieszyć się małymi rzeczami i doceniać nawet drobne miłe chwile w życiu. Nie wybiegać w daleką przyszłość i nie oczekiwać od życia tylko spektakularnych wydarzeń. Dla kogoś zwykły spacer po suchych liściach to nic takiego i pewnie kiedyś też bym tak pomyślała, jeszcze burknęła skwaszona, że sto razy byłam w tym parku, znam go na pamięć i czym się tu ekscytować.. Teraz dla mnie to kolejna uchwycona chwila z uśmiechem na ustach.


Mój iście komfortowy strój to:
sweter H&M
spódnica Reserved
hm, sweater hm, stylizacja, moda, blogerka, blog modowy, polish blogger, polishgirl, polska dziewczyna

H&M, Reserved, spódnica reserved, blog modowy, blog podróżniczy, sesja, moodelka, polska blogerka,




Ludovico Einaudi "Walk" performed by Jo Stockton

Ludovico Einaudi "Walk" performed by Jo Stockton





Jeszcze trzy lata temu bym nie pomyślała, że będę grać utwór mojego ulubionego kompozytora Ludovico Einaudiego i wezmę udział w niesamowitym projekcie. Jak widać marzenie może się spełnić jeśli tylko będziemy mieli odwagę zrobić pierwszy krok i po nie sięgnąć.

Przez chyba połowę swojego życia chciałam grać na pianinie. Nie miałam jednak odwagi aby właśnie ten pierwszy krok wykonać. Zawsze fascynowało mnie to a zarazem nurtowało jak to jest możliwe, że jedna ręka robi zupełnie co innego niż druga i to w tym samym czasie. Na dodatek musi to robić w odpowiednim rytmie z odpowiednią dynamiką i tempem. Dopiero jednak będąc świadomą i pewną siebie kobietą udało mi się tą tajemnicę odkryć, co tak na prawdę żadną tajemnicą nie jest. Najpierw prawa ręka, potem lewa, potem łączymy w bardzo wolnym tempie, dodajemy pracę prawej stopy i........długo ćwiczymy aż wejdzie w ręce. Jednak nie osiągnęłam bym tego co do tej pory, gdyby nie wyjątkowa osoba, którą miałam szczęście poznać i która od 2,5 roku pracuje ze mną, abym mogła grać swoje ukochane utwory i dzięki której możemy oglądać i przede wszystkim słuchać niniejszego wideo. Mowa oczywiście o moim nauczycielu Kamilu z Turalski  Studio. Osoba niesamowicie utalentowana muzycznie z ogromnym doświadczeniem, indywidualnym podejściem do każdego ucznia, która stara się pomóc spełniać marzenia o graniu na pianinie i rozwijaniu swoich umiejętności. Osoba, która Ci nie powie: To niemożliwe! Tylko "musisz ćwiczyć by osiągnąć swój cel"

Kilka miesięcy temu Kamil stworzył piękną aranżacje do utworu "Walk" Ludovico Einaudiego, która nadała utworowi nowego wymiaru podkreślając jego czar a zarazem prostotę, niczego jednak nie ujmując oryginałowi, który jest po prostu inny. Muzyka od zawsze mi towarzyszyła i wywoływała cały wachlarz emocji. Pod jej właśnie wpływem powstał pomysł na wideo. Spacer, poszukiwanie, droga, czas i odnalezienie tej cząstki Siebie, która jest tak naprawdę głęboko ukryta. Niepokój, ciekawość, złość, radość i spokój, tworzą gamę  emocji, które mi towarzyszyły podczas grania tego utworu.

Dziękuję Kamilowi za jego ciężką twórczą i piękną pracę, dzięki której możemy słuchać i oglądać to niezwykłe wideo. Za niezliczoną ilość godzin, którą spędził przy tym projekcie a także pracując ze mną abym zagrała jak najlepiej. Po stokroć dziękuję Ci Kamil za tą wspaniałą przygodę. Życzę Ci samych sukcesów i niezliczonej ilości projektów. Dziękuję rodzicom, dzięki którym mogę grać i się rozwijać i marzenie mogło stać się rzeczywistością. Dlatego ten utwór specjalnie dedykuje Wam Kochani ;-) 

Teddy Bear Day

Teddy Bear Day

 Co roku, 25 listopada odbywa się  Dzień Pluszowego Misia. Fajnie, że pluszaki doczekały się takiego dnia w kalendarzu, w końcu już od dziecka towarzyszą nam w naszej codziennej życiowej wędrówce. Trafiają do nas jako prezenty od rodziców, dziadków, Św. Mikołaja, przyjaciół a czasem nawet od ukochanej osoby.
Śpią z nami walając się często po poduszkach, a rano nieraz zbieramy co poniektóre bardziej ruchliwe z podłogi. Pakujemy do plecaków i zabieramy na wycieczkę, żeby zwiedziły trochę świata a nie tylko zalegały na łóżku.
Jako dzieci przebieramy je w ubranka, budujemy domki czy wspólnie jadamy posiłki. Ja najczęściej przytulam je, jak jest mi źle i smutno. Nieraz wysłuchiwały dzielnie moich lamentów i żali na cały świat, nieudany dzień, tłumiły mój gniew, czy towarzyszyły w chorobie i najtrudniejszych życiowych zakrętach. Za to jestem im bardzo wdzięczna. Dlatego też w ten wyjątkowy dzień spędzam trochę z nimi czasu organizując małe "party" 
Z różnym skutkiem to się kończy bo co poniektórym nawet Piccollo uderza do "małego rozumka"
Na koniec specjalna piosenka jaką śpiewam po angielsku z moimi małymi uczniami.
                                                            Happy Teddy Bear Day

ODLICZAMY CZAS DO IMPREZY.......

TAK BARDZO CHCIAŁABYM CZASEM COFNĄĆ CZAS.....
JA TU GRZECZNIE HERBATKĘ ALE NA OKU JE MAM.....

100 LAT NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI

100 LAT NIEPODLEGŁOŚCI POLSKI

 HISTORIA

100 lat temu, po ponad stu dwudziestu latach cięmiężenia naszego kraju przez zaborcę, Polska odzyskała swoją upragnioną niepodległość. Józef Piłsudski po uwolnieniu z twierdzy magdeburskiej przybył do Warszawy. Rada Regencyjna przekazała mu władzę wojskową i naczelne dowództwo podległych jej wojsk polskich. W tym samym czasie w okolicach Compiegne delegacja rządu niemieckiego podpisała zawieszenie broni, kończąc tym samym działania bojowe I wojny światowej.
W końcu byliśmy WOLNI! O tej niezwykłej chwili tak pisał Jędrzej Moraczewski: „Niepodobna oddać tego upojenia, tego szału radości, jaki ludność polską w tym momencie ogarnął. Po 120 latach prysły kordony. Nie ma <<ich>>. Wolność! Niepodległość! Zjednoczenie! Własne państwo! Na zawsze! Chaos? To nic. Będzie dobrze. Wszystko będzie, bo jesteśmy wolni od pijawek, złodziei, rabusiów, od czapki z bączkiem, będziemy sami sobą rządzili. 


OBCHODY

Razem z przyjaciółką dotarłyśmy na plac Piłsudskiego rozpoczynając  świętowanie tej uroczystej rocznicy. Najpierw pieśni patriotyczne zagrała wojskowa orkiestra. Później  odbyła się uroczysta odprawa wart przy Grobie Nieznanego Żołnierza i apel pamięci. Salwy armatnie rozbrzmiały aż dwadzieścia jeden razy. W samo południe odśpiewaliśmy hymn w ramach akcji "Niepodległa dla hymnu", która odbywała się w całym kraju. Po odśpiewaniu "Mazurka Dąbrowskiego" i wciągnięciu biało- czerwonej flagi na maszt, prezydent Andrzej Duda wygłosił przemówienie.  Podkreślił jakie  "to wielkie szczęście, że mieliśmy 100 lat temu takie społeczeństwo, takich żołnierzy i takich przywódców, ojców niepodległości, którzy umieli stanąć razem, by Polskę odzyskać, choć mieli różne poglądy, mieli tę jedną ideę." Dodał również "Wierzę w to, że będziemy razem budowali taką Polskę, o jakiej śnili Ojcowie Niepodległości. Po wysłuchaniu przemówienia wyruszyłyśmy poszukiwać jakiegoś miejsca na odpoczynek i rozgrzanie się czymś gorącym.




KAWIARNIA "POŻYTECZNA"

Znalezienie kawiarni gdzie można byłoby coś wypić, zjeść, odpocząć i jeszcze nie stać w ogromnej kolejce graniczyły z cudem. Oblężenie wszystkich czynnych lokali było tak duże jak pewnie sto lat temu stolicy. Jednak Ewelinka znała jedno fajne miejsce, które okazało się być  tylko  dla wtajemniczonych bo panował tam wyjątkowy spokój i było praktycznie pusto. Mowa oczywiście o kawiarni "Pożyteczna" na Nowym Świecie. Miejsce założone i tworzone przez ludzi niepełnosprawnych, którzy chcieli zrobić coś pożytecznego dla siebie i innych. Chyba lepszej i trafniejszej nazwy wymyślić nie mogli. My również robimy coś pożytecznego bo przychodząc tutaj wspieramy ich cel i ideę.  Zamówiłyśmy sobie pyszną Zimową herbatę, pielmieni i uczciliśmy ten wyjątkowy dzień czekoladowo-kawowym ciastem. Wszystko domowej roboty. Można nabyć też tutaj ręcznie robione przez nich bransoletki i bibeloty a na piętrze znajdują się gry planszowe i specjalny przygotowany do gry kącik. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca.



ZA ZDROWIE POLSKI

MARSZ NIEPODLEGŁOŚCI
Jak co roku kontrowersje wobec marszu i nagonka jaki to on faszystowski i niebezpieczny sięga zenitu i pikuje jeszcze wyżej. W tą wyjątkową rocznicę, niektóre osoby próbowały wręcz jego zakazać licząc, że doprowadzi to pewnie do rozruby, protestów a poziom niebezpieczeństwa i zniszczeń do jakich dojdzie sięgnie ponad 10 w skali Richtera. Z tej okazji policjanci mieli masowo się rozchorować z powodu wirusa Marsz 11/18 a wojsko pochowa się w czołgach. Najgłośniej wypowiadają się Ci, którzy ani razu w takim Marszu udziału nie brali. Na szczęście Prezydent wraz z rządem byli w stanie w krótkim czasie załagodzić sytuację i wszystko odbyło się bez przeszkód.
W tą symboliczną setną rocznicą Marsz zgromadził prawie ćwierć miliona obywateli z całego kraju. Czy było niebezpiecznie? Oczywiście, że nie! Wszyscy szli spokojnie, rodziny z dziećmi, młodzież, osoby starsze. Spokój i skupienie. Tak bym określiła nastrój panujący na marszu. Atmosfera super. Hasła jakie były skandowane to w większości "Cześć i Chwała Bohaterom", "Bóg, Honor, Ojczyzna". Czy to są hasła faszystowskie? Czy ludzie, którzy idą uczcić tych, którzy za naszą ojczyznę i wolność przelewali krew to faszyści czy nacjonaliści? Czy bezkarne obrażanie Nas, Polaków i patriotów ma jakiekolwiek podstawy? Nie sądzę. Oczywiście zgromadziła się mała grupka na trasie powstrzymywana przez policję z flagami tęczy i napisem konstytucja. Chyba pomyliły im się święta bo święto konstytucji obchodzimy 3 maja. A co zrobili uczestnicy Marszu Niepodleglości? Zawołali "Chodźcie z Nami, Zapraszamy"
Chyba jasno to pokazuje, że idziemy w pokoju i oczekujemy spokoju aby móc świętować. Nie wiem czy dożyję czasu kiedy Polacy będą wspólnie potrafili świętować jakiekolwiek święto ponad podziałami, ale cieszę się, że mimo takiej krytyki udało nam się wziąć udział w największym Marszu w naszym kraju. Życzę naszej kochanej Polsce, kolejnych stu, dwustu, trzystu czy ile Bóg da niepodległości. Obyśmy jej nigdy nie utracili.
                                                         "Bóg, Honor, Ojczyzna"











Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger