Nad Jeziorem......

Nad Jeziorem......


Kiedy przyjeżdżam do Bornego Sulinowa zawsze robię sobie spacer wzdłuż jeziora. Odwiedzam kaczki i łabędzie, patrzę, czy coś się zmieniło. W tym roku było sporo ludzi z powodu Zjazdu Pojazdów Militarnych. Co roku już od kilkunastu lat taki zlot ma miejsce. Ciszy i spokoju było mniej tym razem, tak samo zreszto jak potraw, które chciałam jak zawsze zjeść. Pyszne kluski śląskie domowej roboty z roladą w restauracji "U Ślązaka" były tylko i wyłącznie w menu. O pierogach z jagodami w Pierogarni na ulicy Niepodległości mogłam pomarzyć bo "wyszły". Dobry zawsze schabowy, w restauracji Marina nad samym jeziorem, tym razem okazał się kulinarną porażką, co było zadziwiające. W Bornem jest jedno miejsce gdzie można zjeść pizze, Jest to knajpka Pod Orłem i jak na tutejsze warunki całkiem smaczna, więc była to jedyna rzecz jaka się ostała na moim talerzu. W kwestii kulinarnej tym razem było słabo pewnie z natłoku ludzi. Może następnym razem będę miała co smakować......






Pałac w Małej Wsi czyli ukochane miejsce Klementyny

Pałac w Małej Wsi czyli ukochane miejsce Klementyny

Fashionable Trips blog, Jo Stockton, fashion, dress,

"Moja najukochańsza Żonko, moja Pani, moja Dobrodziejko, właśnie od obiadu wstałem dnia dziesiejszego, gdy mi w sali oddano list twój przez umyślnego przysłany, był to dla mnie moment najwyższego ukontentowania, moment szczęśliwy."
                                                                                     z listu Walickiego do Klementyny



Jak ja uwielbiam wędrówki w czasie. Tym razem nie było to zwykłe zwiedzanie pałacyku. Tym razem to było spotkanie niesamowityh ludzi, którzy przybliżyli nam czasy króla Stanisława Augusta w pałacyku w Małej Wsi.

Członkowie z Towarzystwa Stanisławowskiego w pięknych strojach z epoki przenieśli nas w tamten okres. Był pokaz fryzur i makijażu, pogadanka na temat perfum i kosmetyków, które używały ówczesne damy i nietylko. Niestety w swojej garderobie nie posiadam takich sukien i wyglądałam bardziej jak bym urwała się z czasów Jane Austen (którą  uwielbiam) niż  z czasów Augusta, jednak miło było spacerować po wnętrzach pałacu w takim towarzystwie.
Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o historii tego miejsca i wyjątkowej mieszkance Klementynie Kozietulskiej Walickiej, która w wieku osiemnastu lat w 1798 roku wyszła za dziedzica Małej Wsi - Józefa Walickego i razem zamieszkali w klasycystycznym pałacu- jednej z najpiękniejszych rezydencji na Mazowszu.

Rodzina Walickich herbu Łada wywodziła się z Mazowsza. Jedną z najwybitniejszych postaci był teść Klementyny,  wojewoda rawski - Bazyli Walicki. Była to postać nietuzinkowa. Doskonały gospodarz i inwestor. Potrafił doskonale inwestować i zawierać korzystne kontrakty co przyczyniło się do zgromadzenia pokaźnego majątku. Angażował się również w działalność publiczną. Sam król  Stanisław August docenił Walickiego jako człowieka pracowitego i pierwszorzędnego fachowca. Król wracając z Kaniowa odwiedził Walickiego w pałacu w Małej Wsi w lipcu 1787 roku. Było to ogromne wydarzenie a sam Walicki przyjął monarchę iście w królewskim stylu. Przez trzy dni pobytu króla były zabawy, uczty, festyny i przemówienia. Na pamiątkę tego wydarzenia został tu teraz zorganizowany piknik z członkami Towarzystwa Stanisławskiego.

Wróćmy trochę do naszej Klementyny. Szybko zyskała miłość swojej nowej rodziny. Miała niezywklą urodę i nieodparty wdzięk. Teść był zachwycony swoją nową synową a mąż bardzo zakochany. Należało to w tamtych czasach do rzadkości.
Ich związek podobnie jak Marysieńki i Sobieskiego był bardzo romantyczny. Pomimo znacznej różnicy wieku połączyło ich prawdziwe uczucie a także przywiązanie i wzajemne zrozumienie. Walicki w swoich listach niejednokrotnie pisał, że jego żona jest dla niego prawdziwym przyjacielem. Przeżyli razem dziewięć lat. W trakcie małżeństwa urodziło im się  czworo dzieci. Po śmierci męża Klementyna musiała zmierzyć się z nową rzeczywistością. Była jednak kobietą zaradną, która dzielnie stawiła czoła trudnym czasom. Walicki zostawił mnóstwo niezałatwionych spraw, były do uregulowania podatki, liczne wypłaty, nie wspominając o rekwizycjach na rzecz wojska. Dwudziestoośmioletnia Klementyna nie miało łatwo.

Pierwsze miesiące po śmierci męża były ciężkie. Klementyna chorowała i wyjechała z tego powodu ratować zdrowie.  Zrezygnowała też z życia towarzyskiego. Dopiero jak wydobrzała wróciła do bywania na salonach Księstwa Warszawskiego. Co jeszcze porabiała  nasza starościna mszczonowska? Oprócz zajmowaniem się całym majątkiem i sprawami z nimi związanymi, znalazł się również czas na codzienne drobiazgi i przyjemność takie jak moda (tu niczym współczesne kobiety nie różnią sie od tych z dawnych czasów) sprawunki, rysunek, wyszywanie i pisanie listów. Uwielbiała też czytać. Miała ogromną bibliotekę książek a także prenumerowała codzienną prasę i kolorowe magazyny.

Modowym guru w tamtym okresie była cesarzowa Józefina, małżonka Napoleona. Miała ona ogromną kolekcję sukien i butów. Wprowadziła ona również modę na noszenie szala. Wykonany z kaszmiru stanowił atrybut ówczesnych elegantek a także był wyznacznikiem statusu majątkowego damy. Szal był niezastąpiony. Noszono go praktycznie wszędzie. Nasza Klementyna została właśnie w takim szalu sportretowana przez mistrza Grassiego.  Bywanie na balach w obecności Napoleona równało się z obowiązkiem zakupienia odpowiedniego stroju. I to stanowiło niemałą przyjemność.  Trendy modowe tamtych czasów kazały ścinać lub luźno upinać włosy i nosić zwiewne suknie podkreślające figurę. Dominował kolor biały.

Klementyna doświadczyła wielu tragicznych start. Rok po śmierci męża straciła pięcioletniego synka Antosia a dwa lata później zmarła najstarsza córka Marysia. W 1821 roku odszedł jej ukochany brat Jan Kozietulski, szwoleżer, który zapisał się na kartach historii jako niesamowity żołnierz.  Minęło trochę czasu zanim Klementyna wyszła ponownie za mąż. Tym razem jej wybrankiem był kasztelan Piotr Wichliński. Jego zainteresowanie trwało kilka lat zanim doszło do zawarcia małżeństwa 29 listopada 1827 roku w  Małej Wsi. Piotr wspierał swoją żonę  najlepiej jak potrafił, w końcu sama Klementyna coraz bardziej przekonała się do niego. "Nie mogę mu nie być obowiązana za tyle troskliwości(...) Ma on prawdziwie rzadką duszę i serce i umie być przyjacielem."
Wichliński dbał o dobre relacje rodzinne a dzieci Klementyny traktował jak własne. Był świetnie obeznany w świecie, potrafił dobrze inwestować i gospodarować majątkiem.Przeżyli ze sobą 30 lat.


Wieku dorosłego dożyło dwoje dzieci Klementyny Józefa i Aleksander. Matka pokładała duże nadzieje w synu licząc, że obejmie on po jej śmierci majątek. Jednak nie zawsze to czego pragniemy staje się rzeczywistością.... Aleksander był chłopcem subtelnym i delikatnym i często chorował. Gdy wybuchło powstanie listopadowe  Aleksander postarał się o zgodę na pracę wolontariusza przy sztabie głównym naczelnego wodza. W powstaniu brał udział również mąż Józefy Stanisław Rzewuski. Oboje z Aleksandrem się przyjaźnili. Niestety w Krakowie, gdzie wtedy przebywali, panowała epidemia cholery. Oboje zachorowali. Aleksander zmarł  29 czerwca 1831 roku a Stanisław trzy dni później. Klementyna i Józefa były ponownie w żałobie. Obie wyjechały za granicę, aby uporać się ze stratą i cierpieniem. Tam nastąpiło spotkanie Józefy ze Zdzisławem Zamoyskim. Po trzyletniej żałobie Józefa wyszła za Zamoyskiego, który był wielkim przyjacielem jej pierwszego męża. Ślub odbył się we Florencji. Urodziły im się trzy córeczki: Zosia, Marysia, Wanda i synek Stanisław. Józefa większość czasu przebywała z mężem za granicą, głównie w Wiedniu. Obie panie przeżyły swoich mężów.
Klementyna do końca swoich dni przebywała w Małej Wsi odwiedzając też Warszawę.  Zmarła tuż przed świętami Bożego Narodzenia, 21 grudnia 1862 roku podczas pobytu w pałacu Błękitnym Zamoyskich w Warszawie.  Cały majątek zapisany został jedynej córce. Józefa odeszła 20 maja 1880 roku. Majątek w Małej Wsi przypadł wnuczce Klementyny - Marii. Wyszła ona za księcia Jana Lubomirskiego. Majątek aż do końca wojny znajdował się w rękach wnuczków księcia Lubomirskiego. Póżniej zostali wygnani. Po wielu latach kolejni potomkowie -  Morawskim udało się odzyskać pałac.

Klementyna była niezwykłą kobietą. Kochała przyrodę, założyła park w stytlu francuskim w majątku, często odwiedzała Łazienki i Ogród Botaniczny. Nie zapominała o potrzebujących niejednokrotnie wspierając  biednych. Pracowników w Małej Wsi traktowała jak rodzinę. Teraz my możemy podziwiać to urocze miejsce, patrzeć i przechadzać się po wnętrzach i ogrodzie jak czyniła to kiedyś Klementyna.

Źródło: "Portret Klementyny"Magdalena Jastrzębska. (niesamowita książka- polecam :-)

Towarzystwo Stanisławowskie, piknik w Małej Wsi



Fashionable Trips, Jo Stockton, fashion, Klementyna Walicka



Klementyna Walicka, Fashionable Trips blog



Towarzystwo Stanisławowskie, Fashionable Trips, Jo Stockton
Klementyna Walicka





Pałacyk w Juchowie

Pałacyk w Juchowie

Fashionable trips, Jo Stockton, princess, fashion model

Kiedy gdzieś wyjeżdżam staram się zawsze sprawdzić czy  po drodze nie ma przypadkiem jakiegoś pałacyku, zamku czy dworku, który mogłabym zobaczyć. W taki właśnie sposób trafiłam na  pałacyk w Juchowie. Dużo z niego co prawda nie zostało ale wystarczy, żeby wyobrazić sobie jak tu było kiedyś. Należał on do zamożnej rodziny von Kleistów. Więcej można przeczytać TU I TU

Zrobiłyśmy krótką sesję zdjęciową w warunkach iście niefotograficznych bo w pełnym słońcu w południe, ale jak się zwiedza i podróżuje to czasem nie ma wyboru. Dałam radę także zmontować kolejny film. I jak to bywa czasem uda mi się wytworzyć pewną historię. Tym razem film opowiada o królewnie, która wyczekuje w pałacyku i wygląda za księciem na białym koniu, ale on niestety nie przyjeżdża. W końcu królewna musi opuścić pałac i odejść. W końcu ile można czekać? Od tego czekania aż sam pałac się już rozsypał. Królewna więc odchodzi. Na zakończenie zdmuchuje  jeszcze"dmuchawca" i wypowiada ostatnie życzenie....

Fashionable Trips, Jo Stockton, Model, sesja zdjęciowa, princess

Fashionable Trips, Jo Stockton, Princess, fashion model

Pałac w Juchowie. Fashionable trips, Jo Stockton, Princess, Fashion Model

Pałac w Juchowie

Pałac w Juchowie, Fashionable Trips, Princess, Jo Stockton, Fashion Model

Pałac w Juchowie



Pałac w Juchowie






Lagos, Portugalia

Lagos, Portugalia

Zwiedzanie Lagos w Portugalii. Zabytki w Lagos. Sightseeing Lagos. Ciekawe miejsca w Lagos.



Nasz ostatni wyjazd był do Lagos i dla odmiany przyjechałyśmy tutaj pociągiem. Przetestowałyśmy portugalskie autobusy to trzeba było i kolej. Wagony z zewnątrz były przyozdobione twórczością lokalnych graficiarzy a w środku,  gdy wracaliśmy nie było klimatyzacji, jednak mimo to podróż przebiegła sprawnie.

Historia Lagos nie różni się zbytnio od historii poprzednich miast. Jest to starożytne  nadmorskie miasto z ponad 2000-letnią tradycją. Nazwa Lagos pochodzi od celtyckiej osady Lacobriga co w języku celtickim oznacza forteca. Miasto zdobywali po kolei Rzymianie, Wizygoci, Maurowie i Chrześcijanie.

Niezwykłe groty w Lagos

Niezwykłe groty w Lagos

Zwiedzanie grot w Lagos, wycieczka łodzią do grot, jaka cena za wycieczkę do grot


Będąc w Lagos trzeba koniecznie wybrać się na oglądanie grot. Oczywiście jak się nie boi płynąć motorówką po oceanie. Mojej mamy nie dało się namówić. Lęk był zbyt silny. Ja nie mogłam jednak tego przegapić więc postanowiłam zapakować się  do motorówki i w drogę. Zdążyłam w ostatniej chwili na rejs, aż pani wstrzymała łódź, która specjalnie zawróciła, żeby mnie zabrać. Ja biegiem po pomoście, nie zastanawiając się czy  będę się  jednak bała czy nie, wskoczyłam prędko, założyłam kapok i przywitałam się  z podróżnymi. Była tylko jedna starsza para i  przemiły kapitan. Pogodę mieliśmy idealną, słoneczko i praktycznie bezwietrznie. Żadnych bujających fal. Na szczęście.

Zwiedzamy Albufeirę.

Zwiedzamy Albufeirę.


Zwiedzamy Albufeirę, Portugalia. Sightseeing Portugal, Co robić w Albufeirze? Atrakcje w Albufeirze


Do Albufeiry jechałyśmy już po raz drugi, ale tym razem zwiedzić Stare Miasto. Niestety w Albufeirze na dworcu trzeba trochę poczekać na lokalny autobus,  który zawiezie nas do centrum.

Początki Albufeiry sięgają ponoć czasów prehistorycznych. Kiedy pierwotne osadnictwo zajęli  Rzymianie nazwali je Baltum. Zbudowali tutaj drogi, mosty i akwedukty. Obecna nazwa miasta pochodzi od arabskiego słowa Al-buhera, co oznacza Zamek morski ze względu na położenie wzdłuż wybrzeża. Arabowie tak skutecznie ogrodzili miasto okalając je murami, że było one nie do zdobycia. Bardzo silnie rozwinęło się wtedy rolnictwo, gdyż Maurowie wprowadzili nowe gatunki roślin i techniki uprawy. W XII wieku rozpoczął się podbój regionu przez Chrześcijan.

Trzęsienie ziemi w 1755 roku spowodowało tutaj najwięcej zniszczeń. Na początku XX wieku Albufeira słynęła z ryb i orzechów i te towary eksportowano co wzbogaciło lokalną gospodarkę gminy.  Jednak w latach 1930-60 nastąpił spadek w produkcji, wiele fabryk zamknięto, zmniejszyła się ilość łodzi rybackich a tym samym populacja miasta. Obecnie Albufeira jest nastawione na turystykę.


Stare miasto połączone jest z plażą, co prawda już nie taką jak w Tavirze czy na wyspie w Faro. Wjechałyśmy ruchomymi schodami, które co prawda są wygodne, ale średnio tu pasują. Widok na plażę i białe budynki na wzgórzu robi wrażenie. Później postanowiłyśmy coś zjeść żeby na głodnego nie zwiedzać. Oczywiście żadnych portugalskich wynalazków. Postawiłyśmy na steka z frytkami i sałatką. I to była dobra decyzja tym razem. Do tego świeżo wyciskany sok z pomarańczy i tu trzeba przyznać, że pomarańcze mają pyszne i słodkie.

W Albufeirze jest pełno tak zwanych "Steak House", jedne obok drugich, no i włoskich knajpek bo ich to nigdzie nie może zabraknąć. Miasto przepełnione jest turystami, bardzo dużo Anglików, Niemców i Francuzów. I to co mi się nie podobało to kramy z pamiątkami. Całe alejki sklepików i straganów. Ciasno. Na  zdjęciach tego może nie widać, bo tej ciasnoty nie fotografowałam, ale przypomina mi to trochę polskie morze gdzie jest pełno sklepów z pamiątkami. Jeśli przed czerwcem jest tu tyle ludzi to co dopiero później. Postanowiłam więc pokazać lokalne pamiątki i wyroby fotografując i filmując to co Portugalczycy sprzedają turystom. I tak słynną oni na przykład z korka. Z tego tworzywa robią bardzo dużo rzeczy. Wszędzie królują torebki, portfele i bransoletki, a tu nawet widziałam sportowe buty. Dalej to ręcznie malowana ceramika i kolorowe płytki ceramiczne oraz typowe gadżety portugalskie.

Mnie Albufeira aż tak się nie podobała w porównaniu z innymi miasteczkami, które widziałyśmy. Za dużo ludzi i za ciasno. Faro jest spokojniejsze i więcej przestrzeni. Ale jak ktoś lubi życie nocne i imprezy to tu na pewno można się pobawić w międzynarodowym towarzystwie.


Zwiedzamy Albufeirę, Portugalia. Sightseeing Portugal, Co robić w Albufeirze?

Atrakcje w Albufeirze, sightseeing Albufeira, zwiedzamy Albufeirę, Portugal, Portugalia

Atrakcje w Albufeirze, co ciekawego w Albufeirze? Sightseeing Albufeira, Portugal

Korkowe buty - ciekawe czy wygodne.

Jak gorąco to wachlarze do wyboru do koloru






Atrakcje w Albufeirze, sightseeing Albufeira, Portugal, Zwiedzaie Albufeiry

Niesamowita rzeźna z piasku
Tak, nawet ja musiałam coś  oczywiście kupić

Atrakcje w Albufeirze, zwiedzanie Albufeiry, sightseeing Albufeira































Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger