Paryski Szyk czy Wiejski Wdzięk ? O koszyczku i sukience midi.
Odkąd wiosna zawitała na dobre, otaczam się naturą i wdycham powietrze ciesząc się, że nie muszę już zakładać żadnych masek. W ten weekend udało się uchwycić kilka kadrów z wykorzystaniem dużego kosza który wywlokłam od mamy z domu. Od jakiegoś czasu panują pewne trendy w fotografii na instagramie a zdjęcia z małymi koszyczkami z pokrywką świeca triumfy kwalifikując dane zdjęcie jako Parisian Chique czyli Paryski szyk. Ów koszyczek często nazywany jest Jane Birkin bo ów Pani, znana brytyjska aktorka, chadzała z takimi koszami w latach sześćdziesiątych. No a jak koszyczek zabierzemy sobie w iście sielskie miejsce a nie na ulice Paryża bądź innego miasta, które ma taki Paryż udawać to możemy wcisnąć się w kategorię Cottagecore czyli w stylistykę wiejską.
No ja takiego małego koszyczka nie mam i wydawać na niego ok 200 zł nie mam ochoty kiedy to na bazarku można sobie o wiele większy koszyk capnąć za 3/4 tej ceny. Cóż za paradoks tak na mariginesie. Niezły biznes na akurat obecnym trendzie gdzie wykonanie nie odbiega od innych tańszych odpowiedników.
Kończąc już dygresje o koszyku, ja iście zadowolona z mojego za free wystroiłam się w lnianą midi sukienkę, w kolorach bardzo trendy czyli biel i beż. Długość midi bo przecież nie zapominajmy o kolejnym tredzie Vintage/retro. Tu też trzeba się jakoś wepchnąć i jesteśmy już Full Cool na czasie w przeszłym czasie. Sceneria pragnę nadmienić to też nie byle co bo wypisz wymaluj Vintage historia się tu kryje w tych ruinach i opuszczonych chatach.
Na koniec mogę być z Siebie dumna, bo spełniłam chyba warunki wszystkich wymaganych obecnie trendów w wybranej stylistyce, które notabene baardzo mi odpowiadają a muszę dodać że mój indywidualinzm na wybitnie wysokim poziomie nie pozwala mi zbytnio naginać się i podążać za trendami jak reszta mas. Nie żebym tu zadzierała nosa ale taka moja osobowość po prostu. Zawsze po swojemu na swoich warunkach.
No i najważniejsza informacja na koniec tego wpisu iście niemodowego bo przecież co tu o szmatkach można ciekawego pisać. Ubrania się ogląda i nosi, nie? Ok Puenta, bo znowu odbiegam...Cudowny kwiat żółtej róży jest sztuczny. No chyba nie myślicie, że zerwałabym dla fotek takie żywe cudo.
Buziaki
Jo
P,S zdjęcia pod moim przewodnictwem i koncepcją wykonała wspaniała i niezawoda fotografka czyli MAMA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz